Posts tagged ‘ciepłe śniadanie’

Ajurweda. Raita bananowa

Ostatnio bardzo zajmuje mnie AJURWEDA. Na razie dużo czytam i coraz bardziej się zachwycam tą starożytną medycyną. Chcę przejść do praktyki. Wcielić w życie kilka jej złotych zasad. Wymaga to zmiany moich codziennych nawyków, dużo pracy; a na pewno na początku. Choć jeśli da się rzucić nałogowe palenie papierosów… to da się zmienić każde swoje przyzwyczajenie. 

Ajurweda do mnie przemawia. Nie daje uniwersalnych recept. Bierze pod uwagę to, że każdy jest inny. W swoim terapeutycznym repertuarze ma dużo przyjemnych kuracji, jak np. aromaterapia i różnorodne lecznicze masaże. Każdy może zastosować w praktyce jej najprostsze zalecenia. 

Jak pisze autor książki, którą teraz czytam*, na zachodzie utarło się że normalny człowiek może być nieszczęśliwy. Według Ajurwedy natomiast człowiek zdrowy to człowiek szczęśliwy, a smutek sygnalizuje, że coś złego dzieje się wewnątrz nas i już teraz trzeba reagować, w przeciwnym razie nie unikniemy choroby. Mądre, prawda?

Ważną częścią ajurwedy jest kuchnia. Potrawy odpowiednio dobrane do naszej konstytucji ciała i ducha pozwalają przywrócić wewnętrzną równowagę znajdującą się w każdym, po drodze lecząc wiele chorób i wyzwalając nasz wewnętrzny potencjał. 

Od czasu do czasu mam zamiar zamieszczać u siebie ajurwedyjskie przepisy kulinarne. Na początek dość oryginalny przepis, który na pewnie nie zasmakuje każdemu. Wiedziałam że W. będzie kręcić nosem, dlatego przygotowałam dawkę tylko dla siebie. Przepis pochodzi z Ajurwedyjskiej książki kucharskiej**. Raita bananowa – gęsty tłusty sos bananowy, który można zjeść z ryżem czy kaszą np. na ciepłe śniadanie. Idealny dla mnie, czyli dla doszy wata.  

RAITA BANANOWA:

Składniki:

* Łyżeczka masła lub ghee * Łyżeczka nasion kminu * 2 szklanki jogurtu naturalnego * po łyżeczce mielonego kardamonu i kminu * 2 dojrzałe banany * 1/2 szklanki rodzynek

Wykonanie:

W niedużym garnku rozpuścić masło i zrumienić na nim nasiona kminu. Dodać jogurt i wyłączyć palnik. Następnie dodać resztę przypraw, pokrojone banany i rodzynki.

Z podanych składników wyszło mi sosu na 2 porcje. Podałam go (tylko sobie;) na śniadanie z kaszą jaglaną. 

* Deepak Chopra, Zdrowie  doskonałe. O harmonii ciała i umysłu.

** Amadea Morningstar, Urmila Desa, Ajurwedyjska książka kucharska.

Kasza jaglana

Dziś mało konkretnie, bo to raczej zachęta, niż przepis.

KASZA JAGLANA

Ponoć najzdrowsza z kasz. Zawiera dużo witamin z grupy B, wapnia, żelaza i innych cennych składników; o wiele więcej niż kasza manna, jęczmienna czy nawet gryczana. Jest lekkostrawna ale bardzo pożywna. Nie zawiera glutenu, jest zasadowa, ma działanie rozgrzewające. Jest najlepsza! A tak rzadko używana (zazwyczaj).

Odkąd ugotowałam i zjadłam ją pierwszy raz, zagościła w moim sercu i na talerzu na dobre. Jest pyszna, a świadomość, że taka zdrowa sprawia, że smakuje mi jeszcze bardziej:)

Kasza jaglana na ciepło z różnymi owocami świeżymi i suszonymi, orzechami, pestkami, czasem polana jeszcze miodem, masłem albo jogurtem, to moje ulubione śniadanie. Polecam dla znudzonych kanapkami albo zmarzluchów. Jaglanka gotuje się bardzo szybko, więc można z powodzeniem przyrządzić sobie ją rano przed pracą. Nawet ja zdążę. Nawet jak się śpieszę;)

Sposób przyrządzania:

Około pół szklanki kaszy (na 1 porcję śniadaniową) wsypać do małego garnuszka i kilka razy przepłukać pod bieżącą wodą. Kasza jaglana ma w sobie wyjątkowo dużo pyłu, który nie wiem czy jest kaszą czy czymś innym, więc dla pewności płuczę, aż woda będzie klarowna. Po wypłukaniu i odsączeniu wody, zalać 1-1,5 szklanki wody, dodać szczyptę soli i doprowadzić do wrzenia. Gotować pod przykryciem 10 minut na bardzo małym ogniu, 2-3 razy mieszając. Odstawić jeszcze na chwilę, aż kasza całkowicie wchłonie wodę i napęcznieje. Przełożyć do miseczki i obłożyć ulubionymi dodatkami, albo tymi które są akurat pod ręką.

 A tu moje ostatnie mistrzowskie śniadanie, czyli jaglanka obłożona tak, że jej nie widać, tym, co było pod ręką, czyli bananem, grejpfrutem, siemieniem lnianym, sezamem, pestkami dyni i orzechami włoskimi. 

Na zdrowie! Pani Kanka